piątek, 16 sierpnia 2013

Prolog

15.04.1997,
Chelsea, jedna z najdroższych dzielnic Londynu.


                       -Mamusiu!- sześcioletnia dziewczynka krzycząc głośno biegała po gładko przystrzyżonym trawniku. Jej jasne, sięgające ramion włoski podskakiwały wesoło z każdym krokiem. Bose stópki raz po raz zapadały się w zieloną trawę. Dysząc lekko dopadła do krzaków z różami, które nieznacznie zaszeleściły.
-Mamusiu..?- z niepewną minką podeszła jeszcze bliżej, spoglądając za roślinę. Niczego za nią nie dojrzawszy opuściła z westchnieniem ramionka.
-Mam Cie!- ukochane ręce porwały ją wysoko w powietrze. Perlisty śmiech dziecka rozniósł się po zalanym słońcem ogrodzie. Kobieta o włosach równie jasnych jak jej córeczka, tuliła do siebie dziewczynkę.
-Cemu Ty zawse wyglywasz- mała próbowała udawać obrażoną, wydymając mocno usteczka i posyłając mamie smutną minkę.
-Holly z każdym razem jest coraz lepiej, już prawie mnie miałaś skarbie.
Na tarasie pojawił się ciemnowłosy mężczyzna w garniturze. Wyglądał na zmęczonego, mimo to na widok, który zastał w ogrodzie, uśmiechnął się szeroko. Odstawił na ziemię teczkę z czarnej, drogiej skóry i skierował się w stronę żony i córki. Dziewczynka zobaczywszy ojca pokazała wszystkie ząbki i po zażądaniu postawienia jej na ziemi, pognała w jego stronę.
-Tatuś!- z impetem wpadła w jego szeroko rozłożone ramiona. Tulili się przez dłuższą chwilę, zapominając o bożym świecie. Matka dołączyła do nich przytulając oboje i ciągnąc w stronę domu, skąd unosił się zapach przygotowanego wcześniej obiadu.
                           Zaczynało się ściemniać. W Londynie zapadał wieczór. Sześciolatka leżała w swoim ozdobionym syrenkami łóżeczku, słuchając opowiadanej przez mamę bajki. Oczka kleiły jej się coraz bardziej i powieki opadały na z każdą chwilą dłuższy moment.
-I żyli długo i szczęśliwie- kobieta zamknęła Arielke i z czułością popatrzyła na swoje małe słoneczko. Kochała ją nade wszystko. Była jej szczęściem i każdym najlepszym uczuciem jakie istniało we wszechświecie. Nachyliła się nad dziewczynką, składając delikatnego całusa na jej małym czółku.
-Dobranoc Skarbie- uśmiechając się delikatnie, pogładziła Holly po włoskach.
-Doblanoc Mamo.
Hannah zgasiła światło w pokoju dziewczynki i zostawiła lekko uchylone drzwi. Przeszła przestronnym korytarzem w stronę pokojów położonych bliżej schodów i weszła do sypialni. Jej mąż najpewniej zasnął przy oglądanym w telewizji filmie, gdyż wiszący na ścianie odbiornik wciąż był na chodzie. Zgasiwszy telewizor, ściągnęła szlafrok i położyła się na łóżku wtulając się w śpiącego mężczyznę, który poruszywszy się delikatnie przyciągnął ją do siebie. Zasnęli z delikatnymi uśmiechami na ustach.
                          Noc płynęła swoim rytmem. Na zewnątrz było już tak ciemno, że ciężko było kogokolwiek dostrzec. Hannah przewracała się niespokojnie na łóżku, zaciskając coraz mocniej powieki. Nagle otworzyła oczy i zdyszana podniosła się do pozycji siedzącej. To tylko koszmar, głupi koszmar- powtarzała sobie w myślach jak modlitwę. Wsunęła stopy w ciepłe kapcie stojące przy łóżku i starając się nie zbudzić męża wyszła z pokoju. Powoli szła w stronę pokoju córki. Kiedy zobaczyła śpiącą spokojnie Holly, uśmiech sam wtargnął na jej usta. Wycofała się i weszła do sąsiadującego z pokojem dziewczynki pomieszczenia, którym była łazienka. Zapaliła światło, podchodząc do umywalki. Zimna woda, którą przemyła twarz, ukoiła choć trochę jej nerwy. Zakręciła wodę i wytarła buzię puchatym ręcznikiem. Wróciła już spokojniejsza na korytarz i zgasiła za sobą oświetlenie. Odetchnęła głęboko. W tym samym momencie usłyszała głuchy trzask. Domyślając się, że pewnie pies sąsiadów znów został na noc na dworze podeszła jeszcze raz do pokoju obok by spojrzeć na swoją dziewczynkę. Po chwili dźwięk powtórzył się. Był głośniejszy niż poprzedni. Po domu poniósł się odgłos kroków. Z tego miejsca nie mogła nic zobaczyć, gdyż korytarz był długi, a pokój dziewczynki znajdował się na samym jego końcu, gdzie skręcał w lewo. Usłyszała, jak ktoś wchodzi po schodach i otwiera pierwsze drzwi. Stała nieruchomo w drzwiach pokoju córki. W domu rozniósł się odgłos wystrzału. Hannah zamarła. Nie wiedziała co się dzieje, ani ile ma czasu. Zamykając drzwi podbiegła do łóżeczka córki, która obudzona przez strzał nie wiedziała co się dzieje. Matka podniosła ją z łóżka i podbiegła do olbrzymiej szafy.
-Holly posłuchaj mnie bardzo uważnie, wejdź do szafy i cokolwiek by się nie działo, nie wychodź z niej. Nie odzywaj się, staraj się być najciszej jak tylko potrafisz.
-Mamusiu..-poważny głos kobiety wystraszył dziewczynkę.
-Holly błagam. Kocham Cie nad życie skarbie- pocałowała dziewczynkę w czoło i siłą wepchnęła ją do szafy zamykając jednocześnie drzwi.
Nie minęła minuta kiedy drzwi pokoju otworzyły się z hukiem, a po pomieszczeniu poniósł się huk wystrzału. Kobieta padła martwa na ziemię, a na błękitnym dywanie zaczęła powstawać, z każdą chwilą większa, plama krwi.
-To wszyscy?- otoczony chrypą głos zabrzmiał tak głośno, że będąca w szoku dziewczynka zadrżała.
-Wygląda na to, że mają córkę. Sprawdźmy jeszcze dół i 2 pokoje, które zostały- kolejny głos był jeszcze gorszy od poprzedniego. Łzy strachu i cierpienia same wypływały z oczu małej. Widziała przez szparę w drzwiach, zbliżające się w jej stronę czarne buty. Zamarła na chwilę. Po chwili wszyscy usłyszeli szczekanie. Mężczyźni pospiesznie opuścili pomieszczenie.
                                Mijały godziny. Holly czuła, że ma mokre spodnie. Trzęsła się i nie umiała nad tym zapanować. Nie miała pojęcia co się wydarzyło ani ile czasu minęło. Powoli wstała i z trudem otworzyła drzwi szafy. Zobaczyła mamę, białą jak kreda, otoczoną kałużą krwi. Później przed oczami zobaczyła tylko ciemność i poczuła, że spada w przepaść. Przepaść, w której odebrano jej wszystko co miała.


***
I oto jest. Mam nadzieję, że wam się choć trochę spodoba. Pozdrawiam i ściskam ; *

czwartek, 4 lipca 2013

Wracam

Minęło sporo czasu, matury, stres, nauka. Ale wracam, bo brakowało mi tak strasznie tego świata, was, waszych historii. Wiele do nadrobienia ale tak mnie to cieszy bo uwielbiam czytać waszą twórczość. Pojawi się tu opowiadanie nowe, zacznę od początku. Po prostu tamta historia nie do końca leży obecnie w moich emocjach, wiele się zmieniło, wiele osób zawiodło, okazało się nie wartych emocji i uczuć. No ale co się będę żalić. Niedługo pojawi się prolog więc zapraszam serdecznie ; )